sobota, 10 marca 2012

Katarzyna Pranić, Ela-Sanela

    Ela mieszka w małym miasteczku z kobietą, którą nazywa babcią. Jednak nie jest ona jej prawdziwą babcią, a tylko ją adoptowała. Ela, a właściwie Sanela, bo tak brzmi jej prawdziwe imię nie dociekała specjalnie jakie są jej korzenie. Okazuje się jednak, że babcia sama pragnęła poznać rodzinę wnuczki i od lat prowadziła poszukiwania w Polskim Czerwonym Krzyżu, wiedząc o dziewczynce tylko tyle, że jest uchodźcem z Bośni. Gdy dziewczynka miała 12 lat, otrzymała list... od siostry! Początkowo była wystraszona, bała się zmian, które mogą nadejść, jednak po przeczytaniu listu zmieniła zdanie. Nareszcie poznała swoją historię, poznała swoje korzenie, już nie jest dzieckiem "z nikąd". Ucieszyła się, że gdzieś ktoś ma tę samą krew co ona, a być może takich osób jest jeszcze więcej... głęboko uwierzyła, że teraz ma szanse na odnalezienie rodziców i brata.
    Książka traktuje o ważnych wartościach jakimi są: rodzina, więzi rodzinne, przynależność, miłość, wiara, oddanie. To piękna opowieść o trudnych sprawach, które są konsekwencjami wojny. Wojny, która dotyka niewinnych ludzi i niszczy ich życie. Mimo wszystko jest to książka optymistyczna, pełna ciepła, wiary i nadziei. Nadchodzące w życiu zmiany nie zawsze muszą być złe, czasem są tylko kluczem, otwierającym nowy etap życia.



Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Agaty z Wydawnictwa STENTOR
Książkę zgłaszam do Wyzwania Trójka e-pik