Niedawno do mojej domewej biblioteczki trafiła książeczka "Pollyanna dorasta" - nigdy jej nie czytałam będąc dzieckiem, ani też później. Moja zaprzyjaźniona bibliotekarka powiedziała, że koniecznie muszę ją przeczytać, bo to książka ponadczasowa i pożyczyła mi pierwszą część, czyli "Pollyanna".
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że to książka dla osób od 10 do 110 lat! Jest niesamowicie optymistyczna. Przypomina nam jak czerpać radość z życia każdego dnia.
Pollyanna po śmierci taty trafia pod opiekę cioci Polly, dla której małe dziecko w domu jest bardzo stresującą sytuacją. Choć Polly jest teraz jedyną rodziną Pollyanny nie bardzo potrafi okazać jej uczucie. To jednak nie martwi naszej bohaterki, która jest niezwykle dobrą, ciepłą i sympatyczną osobą, która wzbudza uznanie wszystkich napotkanych osób. Pollyanna uczy wszystkich poznanych osób "gry w zadowolenie" polegającej na szukaniu pozytywnej strony w każdej sytuacji, choć nie zawsze jest to łatwe. Zasad gry nie zna tylko ciocia Polly, gdyż zabroniła Pollyannie wspominać ojca, a ta by wyjaśnić reguły gry musiałaby opowiedzieć jej historię, którą zapoczątkował ojciec. Jakie więc jest zdziwienie Polly, gdy po wypadku Pollyanny odwiedzają ją prawie wszyscy mieszkańcy miasta, a każdy z nich prosi o przekazanie Pollyannie słów, z których ta mogłaby się ucieszyć...
Nie wiem tylko jak w ówczesnych realiach odnajdują się współczesne dzieci - pewne fakty są dla nich nie do pomyślenia. Jednak w żaden sposób nie umniejsza to wartości książki, bo zawarte w niej przesłanie jest uniwersalne (nie zależne od tła). To bardzo pokrzepiająca książka. Polecam !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz